Jak zaczęliśmy budować naszą rodzinkę, nie było w ogóle tego tematu. Julian dostawał kasę, ale tylko na urodziny lub z jakieś okazji typu dzień dziecka. Miał swoją skarbonkę – przepraszam, ma nadal – i tam zbiera sobie na różne rzeczy. Kiedy pytam go na co odkłada, odpowiedź jest zawsze bardzo podobna. Kręci się wokół NERF. To karabiny na piankowe strzałki, z którymi lata ostatnio całe osiedle. Julian sam siebie nazywa kolekcjonerem – ma tego naprawdę dużo. Można wręcz powiedzieć, że płonie w nim pasja do tych zabawek. Druga sprawa, to Lego ale o tym innym razem.
Wracając jednak do kwestii pieniędzy: kasa w skarbonce idzie zawsze na nowego NERF-a lub na strzałki do nich. Mówiąc szczerze nie są to tanie zabawki, ale on zawsze znajdował jakiś sposób na ich sfinansowanie. Ma niecałe siedem lat i radzi sobie z tym naprawdę dobrze.
Wymyślił zatem kolejny sposób, by zdobyć środki na rozszerzanie kolekcji. Postanowił, że będzie rysował komiksy i sprzedawał je za 2 zł. Jak tylko to usłyszeliśmy, daliśmy mu z Magdą wsparcie i aprobatę. Super pomysł, Julian, działaj i zarabiaj. Co było dalej? Oczywiście kupiliśmy z Magdą wiele komiksów, no bo jak mu odmówić.